Zakląłem cicho pod nosem i
ruszyłem za nim. Irytował mnie strasznie, ale co mogłem zrobić? Nie chciałem go
krzywdzić, ale bałem się też, że go stracę. Udałem się w stronę garażu i
wgramoliłem na tylne siedzenie granatowego Forda. Zakładałem, że Zibi spakował
moje rzeczy, więc nie pozostało mi nic innego jak grzecznie odgrywać swoją
rolę.
Chłopak rozmawiał z kimś przez
telefon, nie wyglądało to na przyjacielską pogawędkę. W tym czasie zapiąłem
pasy.
- Jak się czujesz? – Odezwał
się po chwili. W jego głosie można wyczuć nutkę przygnębienia. Za to jeszcze
bardziej siebie nienawidziłem. Za sprawianie bólu wszystkim dookoła. W końcu
kim jestem, żeby bezkarnie krzywdzić bliskie mi osoby?
- Dobrze, a Ty? – A co miałem mu
odpowiedzieć? Że straciłem sens życia i nic, tylko znaleźć jakąś dobrą linę?
Przecież dobrze o tym wiedział. Odwracałem wzrok w każdą możliwą stronę i cały
czas czułem na sobie jego przeszywające spojrzenie. Wsiadł do auta zajmując
miejsce obok mnie.
- Co, zamierzasz mnie
pilnować? Nie bój się, nie ucieknę – fuknąłem. Nie odpowiedział. Wpatrywał się
tylko we mnie tymi swoimi zielonymi gałami. Prychnąłem pod nosem.
Ułożył rękę na moim ramieniu i
wysiadł, aby za moment zasiąść na miejscu kierowcy. Kiedy ruszył lekko
odchyliłem głowę do tyłu z nadzieją, że to wszystko lada moment się
skończy.
Kiedy wyjechaliśmy z Warszawy,
a przed nami rozciągała niekończąca się zieleń sięgnąłem do kieszeni po telefon
i słuchawki. Włączyłem pierwszy lepszy utwór i zauważyłem, że Zbyszek coś do
mnie mówi.
- Co? - Rzuciłem lekko
zdezorientowany.
- Powiedziałem, że masz oddać
telefon. – Zrobiłem wielkie oczy.
- No ty chyba, kurwa,
żartujesz – warknąłem. – Zieloną Szkołę chcesz urządzić?
- Coś w tym stylu. Żadnych
telefonów, laptopów, internetów, nic. – Spojrzał na mnie w lusterku i
zrozumiałem, że wolałby, żebym niczego mu nie utrudniał.
- Michu, zrozum. Nam też jest
ciężko. Wszystkie plany przełożyłęm ze względu na Ciebie. I nie, wcale się nad
tobą nie lituję – dodał szybko, kiedy tylko otworzyłem usta, chcąc
zaprotestować. – Proszę. Jeżeli nie dla siebie, to zrób to dla mnie.
Bez słowa podałem mu gadżet i
wlepiłem wzrok na rozlewający się za szybą obraz. Uchyliłem okno i przymknąłem
oczy. Zasnąłem.
Obudziłem się, kiedy za oknem
zrobiło się zielono. Zbyt zielono.
- Dlaczego nikt mi nie
powiedział, że serio jedziemy do lasu? – Zapytałem zaspanym tonem i przetarłem
oczy.
- Mówiłem, tylko nie chciałeś
słuchać – odpowiedział Zibi kolejny raz zerkając na mnie w lusterku wstecznym.
Zachichotałem. Chłopak również się uśmiechnął. Wzruszyłem ramionami
i spuściłem głowę tak, że wpatrywałem się w buty. Trampki. Boże, dlaczego nikt
ich nie wyrzucił?
- To będzie domek, chatka,
bunkier?
- Dom. Wynająłem go na
miesiąc. Kończy się lato, już po sezonie, więc myślę, że będzie okej.
- A jest basen? – A dlaczego
się o to pytam?
- Nie, za domem masz
jezioro.
- Jezioro w lesie? – Zbyszek
zaczął się śmiać i puknął się z otwartej dłoni w czoło, a ja jak ta sierota
spod mostu, nie wiedziałem o co mu chodzi.
- Pytam tylko – mruknąłem.
Zostałem zignorowany przez mojego towarzysza.
- O, już jesteśmy – zawołał
wesoło i wskazał na zajazd po prawej stronie.
Czy to był dom? Trudno powiedzieć.
Na moje oko miał ze dwa pokoje. W sam raz. W dodatku był obrośnięty czymś, co
nie wiem jak się nazywało, ale było podobne do bluszczu. Ogrodzenie w postaci
płotu i niewielki, ale zadbany ogródek naprawdę dodawał uroku.
- Cześć! – Zawołał ktoś z
werandy. Obróciłem się na pięcie i zwróciłem oczy ku niebu. Dlaczego zawsze ja?
Generalnie nie znałem Asi aż tak, żeby jakoś specjalnie ją lubić, ale też nie
wydawała się taka straszna. Zbyszek zawsze opowiadał o niej w samych
superlatywach, naprawdę wydawali się razem szczęśliwi. Tylko ja byłem jedynym i
największym powodem jego kłopotów.
- Hej, kochanie! – Zibi
podszedł do niej, pocałował krótko i objął w pasie. Zapowiadają się pełne
miłości, słodkości i wymiocin wakacje.
___________________________________________
pam-pam-para-ram-pam-pam-paaaam.
pam-pam-para-ram-pam-pam-paaaam.
ej! co to za końcówka? zaskoczyłaś mnie. przez cały rozdział miałam w głowie "Michał i Zbyszek razem w lesie" a tu nagle Asia xd mam nadzieję, że coś z nią jeszcze zrobisz :p
OdpowiedzUsuńAsia rozpierdalaczka związków się pojawiła :CC No ale robi się coraz bardziej ciekawie!
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie tak samo! Jak tylko przeczytałam że jadą do lasu i jest domek to już zaczęłam sobie pewne rzeczy wymyślać, a ty mi z Asią wyskakujesz :D ale jej nie będzie później, prawda? xd
OdpowiedzUsuńNie dla Asi:P A tak ogółem to ktoś mi wysłał linka do Twojego opowiadania za co będę dozgonnie wdzięczna, bo strasznie mi się spodobało i z pewnością będę czytała regularnie;)
OdpowiedzUsuńTo będzie chyba....nie wiem. Ale co jest? Monika nie żyje, prawda?
OdpowiedzUsuń