sobota, 13 lipca 2013

Sen: e03


Stałem tak od kilku minut, zastanawiając się, co mnie w ogóle natchnęło, żeby tutaj przyjeżdżać. Mogłem zostać, ale na to, że Zbyszek pojechałby beze mnie liczyć nie mogłem.

-Dobra, idę do środka – mruknąłem w stronę całującej się pary. Nie miałem siły na to patrzeć. Wziąłem z bagażnika swój plecak i przeszedłem obok nich psiocząc pod nosem ze swojego szczęścia. Jak się okazało wnętrze było całkiem przytulne, na parterze znajdował się mały salon w dość przyjemnym odcieniu ciepłej czekolady i kominkiem, a meble i dekoracje wahały się pomiędzy bielą, a beżem. Kiedy wszedłem do pokoju spotkało mnie miłe zaskoczenie. Tutaj dominował fiolet.

- Ciemno -  powiedziałem bezbarwnym tonem.

- Jak chcesz, to możemy się zamienić. – Kiwnął w stronę drzwi znajdujących się na końcu korytarza. – Tam są różowe ściany. 

- Ciemno, znaczy dobrze – warknąłem. Zbyszek uniósł ręce w poddańczym geście.

Rozejrzałem się wokół w udawanym zaciekawieniu. Cały miesiąc  totalnej ściemy. Może być ciekawie.

Wyszedłem szybkim krokiem z pomieszczenia, a Bartman bez wahania udał się za mną.

- Idę do łazienki - kiwnął niepewnie głową. 

Zamknąłem drzwi szybkim przesunięciem zamka, oparłem się o ścianę i osunąłem na podłogę. Wyjąłem z tylnej kieszeni wymiętą już fotografię. Cały czas widziałem ten dzień bardzo wyraźnie.
Nie potrafiłem nad tym zapanować.

To po prostu było.

Odchyliłem głowę do tyłu i poczułem silny ból w okolicach kości potylicznej. Uderzyłem głową w ścianę. Ból, to prowokowało omamy. Chciałem się ich pozbyć, ale też, a ta część, która była silniejsza mówiła, że chcę Ją kolejny raz zobaczyć. Widzieć jej zatroskaną twarz, uśmiech, minę, kiedy się złości. Czułem ją. Widziałem ją. W każdym lustrze, w każdym cieniu. Nie obchodziło mnie, że to tylko wytwór mojej wyobraźni.  Przegryzłem wargę, poczułem w ustach krew. 
Wiłem się z bólu.

Czułem jak moje ciało się rozpada na miliony kawałków. Czułem ją.

Jej ból. Jej cierpienie.

Przeze mnie.

Strach. To było to.

Chciałem ją przeprosić, chciałem umrzeć, chciałem powiedzieć jej jak bardzo ją kocham, chciałbym móc być z nią.

Ktoś mną potrząsnął. Traciłem siły.

- Michał? Misiek, spójrz na mnie! - Polecił. Błądziłem wzrokiem po całym pomieszczeniu, a wszędzie widziałem tylko ciemność.

-Asia, pomóż mi! – Uniosłem się nad ziemią. Umarłem?

Obróciłem się na bok. Kiedy przypomniałem sobie o ostatnich wydarzeniach odczułem poczucie winy. Jakby to, że rujnuję życie sobie nie wystarczało.
Ktoś się poruszył. 

- Często? - Zapytała szeptem dziewczyna. 

- Za często. Teraz rozumiesz, dlaczego chciałem go tutaj przywieźć. Gdyby to cokolwiek miało zmienić. Wiesz, że zrobię dla niego wszystko. – Zbyszek stopniowo ściszał głos. 

- Dopiero co przyjechaliście, daj mu trochę czasu. – Kolejne szmery.

- Długo będzie spał? – Nie usłyszałem odpowiedzi, więc założyłem, że Zibi przytaknął. Chciałem wiedzieć jak o mnie rozmawiają. Dlaczego w ogóle rozmawiają? 

- Aśka, ja po prostu sobie z tym nie radzę – szepnął zielonooki. 

Cisza. Poczułem kolejne ukłucie w klatce piersiowej. Kolejny sztylet, kolejna krzywda. Jak długo jeszcze?

5 komentarzy:

  1. o mój boże... dobra, ja już nie chcę tego romansowego Zbychiała. a teraz uwaga: Ale fajnie że Asia została ;) ale tak na serio :D
    i znowu smutno i pięknie za razem ;( boję się o Misia.

    OdpowiedzUsuń
  2. chcesz mnie wykończyć. jak tak dalej pójdzie, to będę wyła przez Ciebie po nocach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masakra. To jest takie smutne, więc po wczorajszym meczu idealnie się nadaje, żeby się zdołować jeszcze bardziej;( Szkoda mi Michała i mam nadzieję, że poczucie winy go nie wykończy i Zbyszkowi uda się mu pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju to takie smutne, nie mogę powstrzymać łez, biedny Misiu :ccc Oby było lepiej, mam nadzieje że przyjaciel mu pomoże :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boże! Popłakałam się normalnie! Moniiika....asdfghjkl;' Jejciu, nie mogę. Jakie to smutne:(

    OdpowiedzUsuń