Chłopak kiwnął głową w
zachęcającym geście. Brunetka uśmiechnęła się szeroko i wsiadła na motocykl,
kurczowo obejmując Michała w pasie. Trochę się bała, nigdy nie podobała jej się
szybka jazda Kubiaka. Jednak nic nie mogła zrobić, on widział w tym rozrywkę i kolejną
dawkę adrenaliny. Dołączyła do niego tylko dlatego, że nigdy nikomu nie ufała
tak, jak właśnie jemu.
Kiedy pojazd ruszył, zamknęła
oczy. Czuła wiatr we włosach, unikalne perfumy, których woń nosiła w sobie kurtka
jej chłopaka. Nadal nie mogła w to uwierzyć. Spotkało ją takie szczęście, czego
zupełnie się nie spodziewała. W pewnym momencie usłyszała dźwięk klaksonu,
motocykl zaczął przechylać się w różne strony. Próbowała krzyczeć, chciała
jakoś pomóc, ale było już za późno.
Zbyszek wbiegł do mieszkania zaalarmowany niepokojącą wiadomością od Michała.
Sprawdzał każde pomieszczenie znajdując e się na parterze. Usłyszał stłumiony
łomot, jakby coś ciężkiego upadło na podłogę.
- Michał? Misiek?! – Wołał go wbiegając
na piętro. Nie zwracał uwagi na zdezorientowane spojrzenie rodziców, ani na to,
że zostawił otwarte drzwi, że przecież właśnie teraz miał pojawić się na
prezentacji zawodników swojego nowego klubu. Siatkówka zajmowała dalsze
miejsce, liczył się tylko zagubiony we własnym świecie Kubiak. Naprawdę starał
się mu pomóc, ale czuł się tak bardzo bezsilny i budziło to w nim poczucie
winy. Wszystko, co mógł dla niego zrobić, to zaprosić pod swój dach – nie
chciał, żeby był teraz sam, a jego rodzice przez cały czas mogli mieć na niego
oko. Był im za to naprawdę wdzięczny. Po prostu chodziło o coś więcej niż
zwykłe „dopilnowanie”.
- Michu! – Zbyszek jęknął z
ulgą, która nawiedziła go tylko na moment. Jego przyjaciel leżał na kafelkach
łazienki i nerwowo wbijał paznokcie w skórę. Młody Bartman zobaczył krew
i zaczął oddychać przez usta. Jej widok zawsze wywoływał u niego omdlenia, a w
tej sytuacji wolał nie ryzykować. Kiedy Kubiak go zauważył, przysunął się
bliżej ściany. Szlochał cicho.
Szatyn wiedział, że jego
zachowanie jest niepokojące. Miał nadzieję, że za jakiś czas wszystko wróci do
normy, że Michał zrozumie, a on trwał w tym stanie od niespełna pięciu
miesięcy. Wiedział, że jego obowiązkiem jest mu pomóc. Tylko nie wiedział, co
jeszcze może zrobić.
- Ona, o-ona… - Wykrztusił.
- Kto? – Zbyszek klęknął przy
nim i rozejrzał się dookoła ponownie kierując wzrok na Michała. Ten uniósł
głowę i spojrzał w stronę lustra, a z jego ust wydobył się kolejny krzyk.
Bartman nie czekając ani chwili dłużej przyciągnął rozdygotanego przyjaciela do
swojej piersi. Początkowo próbował uwolnić się z uścisku, a z każdą chwilą jego
siły słabły. Poddał się.
____________________________________________
Postanowiłam podzielić to coś ^ wyżej na kilka części. Nie wiem jak to w całości będzie się prezentowało, ale obiecałam, że coś napiszę, więc... Piszę ;d
Postanowiłam podzielić to coś ^ wyżej na kilka części. Nie wiem jak to w całości będzie się prezentowało, ale obiecałam, że coś napiszę, więc... Piszę ;d
Boże, ja się trochę teraz boje ;<
OdpowiedzUsuńale fajnie jest :D ale się dalej boję :<<
o rany, to brzmi strasznie niepokojąco.
OdpowiedzUsuńO Boże!! Jaki początek!! ojapierdole............asdfghjkl
OdpowiedzUsuń